11/30/2013

Przepis dnia: 100% naturalne mleko migdalowe...

... czyli kolejny banalnie prosty przepis. Tym razem na fantastyczny napój, który można zarówno spożywać solo, jak i jako bazę lub dodatek do rozmaitych dań, szejków i deserów!


Do jego przygotowania potrzebne Wam będą dwa składniki: surowe migdały (bez żadnych dodatków) i woda (najlepiej filtrowana).


Co z nimi zrobić?


Gotowe! Mleko należy przechowywać w szczelnie zamkniętym pojemniku w lodówce i spożyć je w przeciągu 2-3 dni.

Ale to nie wszystko. Nie wyrzucajcie migdałowych opiłków! Będzie z nich fantastyczna mąką lub panierka do ryb/mięs! W Paleo przecież nic (co jadalne) nie ginie! :)


Prawda, że banalne?

Część z Was pewnie zapyta, czy nie wygodniej byłoby kupić gotowe mleko migdałowe w sklepie? W końcu na dzień dzisiejszy jest ich od groma, do wyboru do koloru! W kwestii wygody absolutnie nie mogę się kłócić, ale zwróćcie uwagę na skład...


Obchodziłam zarówno Whole Foods, jak i Trader Joe's i *nigdzie* nie udało mi się znaleźć mleka, które nie przerażałoby ilością sztucznych dodatków. Nawet te organiczne, z wyższych półek cenowych nie mogą pod tym względem konkurować z mlekiem domowej roboty. Już kompletnie pomijając fakt, że żadna marka nie dołącza mąki migdałowej gratis ;)

Mam nadzieję, że Was przekonałam? :)

Smacznego!

11/13/2013

Przepis Dnia: Czekoladowo-Bananowe Muffinki Paleo...

... które wychodzą *zawsze* i są niesamowite! Bez względu na to, czy praktykujecie Paleo, czy nie - jeśli lubicie czekoladę, pokochacie ten przepis! W przeciągu ostatniego miesiąca, piekłam te muffinki już 5 razy (!!!) i za każdym zarówno ja, jak i B. nie możemy się nadziwić, jakie są pyszne! Istna kulinarna ekstaza, po prostu czad!

 Do ich wykonania potrzebne Wam będą:



Miód możecie zastąpić syropem klonowym, albo nie dodawać go wcale - muffinki i bez niego będą słodkie (vide banan w składzie). Osobiście najbardziej lubie je właśnie takie "niedosładzane", ale B. kręci nosem, że jednak mu tego syropu/miodu brakuje... Dlatego robię na zmianę - raz z, a raz bez ;)

Jeśli chodzi o "opiłki" kakaowca - nadają muffinkom lekkiej goryczy (kocham!), ale również nie są pozycją obowiązkową. Możecie zastąpić je niesłodzonymi wiórkami kokosowymi, albo orzechami... albo po prostu pominąć. 

Tym samym - do kuchni marsz i smacznego!




11/07/2013

Przepis dnia: Tajska zupa tom kha gai...

Uwielbiam tajską kuchnię. Wczoraj postanowiłam przełamać swoje opory (dyktowane strachem przed porażką) i  ugotować jakąś tajską potrawę wedle zasad Paleo. Sama w domu. Własnymi rękami we własnych garnkach ;)


Wybór padł na moją ulubioną zupę kokosową tom kha gai. Szczerze mówiąc moje oczekiwania były bardzo umiarkowane. Liczyłam się z tym, że istnieje duża szansa, że zupa wyląduje w koszu. Gdy jednak przyszło do kolacji, B. skwitował moją wieczorną działalność następującymi słowami: "This is one of the best things you've ever cooked!". Panie i Panowie - tajska paleo-zupa okazała się prawdziwym hitem i smakowała nam nawet bardziej niż taka "autentyczna" z restauracji! Na pewno na stałe zagości w naszym menu.


Do ugotowania zupy potrzebnych Wam będzie parę "egzotycznych" składników, w tym m.in. tajskie papryczki chilli (Thai bird's eye chillies), trawa cytrynowa (lemongrass) oraz liście papedy (kaffir lime leaves). Podejrzewam, że w Polsce dostaniecie je w sklepach typu "Potrawy Świata" i/lub w internecie. W USA wszystko znajdziecie w Whole Foods i/lub na amazon.com.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że zgromadzenie wszystkich składników z tej listy to nienaturalnie dużo zachodu jak na gotowanie zupy, ale uwierzcie mi - warto!  W razie potrzeby, papedę możecie zastąpić dwoma łyżeczkami starkowanej skórki z cytryny + trzema małymi liśćmi laurowymi, a surowe tajskie papryczki chilli - suszonymi.

Btw. jeśli podobnie jak ja praktykujecie Paleo, to najbardziej polecanym sosem rybnym jest ten firmy Red Boat - i to właśnie on wylądował w mojej zupie ;)

No dobra. Mamy już wszystko, co potrzebne. Co dalej?



Ja za kolendrą nie przepadam, więc ją sobie darowałam. Wydaje mi się, że to jeden z tzw. "acquired tastes", czyli smaków, do których musimy się przekonać... ja wciąż jestem w trakcie tego procesu ;)
Tak czy siak - smacznego!!!

11/05/2013

Przepis dnia: Paleo-budyn kokosowy...

... czyli znowu coś dla łasuchów! Paleo-budyń kokosowy jest idealną i zdrową alternatywą dla takiego kupnego z torebki, napakowanego cukrem i/lub słodzikami.


Do jego wykonania potrzebne Wam będą następujące składniki:


*Sproszkowany korzeń maranty (zwany również skrobią marantową | ang. arrowroot powder) to naturalny bardzo lekkostrawny zagęszczacz. Jeśli nie przestrzegacie zasad Paleo, a również macie ochotę na tego typu pudding domowej roboty, to możecie zastąpić marantę zwykłą skrobią. W USA można go kupić m.in. na amazon.com (a dokładnie tutaj), lub w sklepach Whole Foods. 

I gotowe! Smacznego!

11/02/2013

Czego NIE znajdziesz w mojej lodowce?

... tudzież spiżarni, szafce nocnej, czy pod łóżkiem ;) Decydując się na jakąkolwiek zmianę sposobu odżywiania, drugim krokiem (pierwszy to porządna edukacja!) powinien być dokładny przegląd wszystkich miejsc, w których przechowujecie pożywienie i tzw. ocena sytuacji. 

źródło grafiki / tłumaczenie jemczysto.pl

Nieskromnie przyznam, że od dawna mam fisia na punkcie zdrowego jedzenia, tym samym zmiana w zawartości mojej lodówki nie była jakoś specjalnie drastyczna. Największym wyzwaniem było odstawienie nabiału, tym bardziej, że jeszcze całkiem niedawno nie byłam w stanie nawet sobie wyobrazić życia bez serów i smakowej śmietanki do kawy... Podeszłam jednak do sprawy bardzo stanowczo i cały nabiał wylądował w osobnej szufladzie (do której czasami zagląda mój mąż ;). 

Pisząc "nabiał" mam na myśli:

- sery wszelkiej maści i rodzajów (żółte, białe, niebieskie, w plasterkach, kremie czy kostce)
- jogurty, kefiry, śmietany, mleko, serki wiejskie i homogenizowane
- produkty udające nabiał, czyli moja niegdyś ulubiona śmietanka do kawy Coffee Mate (notabene fakt, że nie ma ona w sobie kszty mleka odkryłam dopiero parę miesięcy temu - po trzech latach regularnego spożywania!) 

Przy okazji przyjrzałam się etykietkom wszystkiego innego, co zalegało na lodówkowych półkach i wyeliminowałam:

- żywność mającą w składzie soję pod jakąkolwiek postacią, czyli przede wszystkim wszelkie sosy, ale też wyżej wspomnianą Coffee Mate i majonez
- napoje gazowane i sok pomarańczowy w kartonie (nie ma znaczenia, że organiczny, 100% i bez dodatku cukru) 
- mleko migdałowe w kartonie (teoretycznie niby zdrowe, ale skład przeraża...)
- sklepowe dżemy/marmolady/konfitury i inne przetwory bogate w cukier.

Po porządkach w lodówce, wzięłam się za spiżarnię. Oto, co w niej "znalazłam":

- ryż jaśminowy, ryż basmati, ryż brązowy
- kasze: jeglaną i jęczmienną
- quinoę
- mąkę: białą i z pełnego ziarna
- fasolę, zarówno w puszce, jak i suchą
- kukurydzę, ciecierzycę, soczewicę
- makarony z pełnego ziarna mąki durum, o różnych kształtach
- bułka tarta
- płatki owsiane
- orzeszki ziemne, chipsy z warzyw i owoców
- wszelkie zupy/sosy w proszku (barszcz na Wigilię będę musiała wykombinować sobie sama ;)
- słodycze, z czekoladą Lindt 70% na czele
- cukier puder, brązowy i biały + nektar z agawy
- olej rzepakowy i słonecznikowy
I to wszystko. Tylko tyle i aż tyle. Co ciekawe, jak na razie ani na moment nie zdążyłam zatęsknić do niczego (!) z powyższych list. Nawet sera czy czekolady. Paleo zapewnia mi wszystkie doznania smakowe, jakich potrzebuję do pełnego szczęścia i zadowolenia. To chyba pierwsza taka dieta (sic!) w moim życiu - a w ramach poszukiwań "ideału", trochę ich przerabiałam... Oby tak dalej!


 Rada dnia: 
Co zrobić z "niechcianym" jedzeniem?



Jeśli mieszkacie sami, bądź Wasi współlokatorzy również pragną dietetycznych zmian, odłóżcie wszystkie "niedozwolone" produkty do osobnego kartonu. W zależności od tego, co w nim wyląduje i w jakim stanie, macie następujące opcje: wyrzucić, schować na "wszelki wypadek", gdyby dieta okazała się niewypałem (bywa i tak!), albo oddać do odpowiedniej placówki charytatywnej (oczywiście po uprzednim uzgodnieniu) lub bezpośrednio osobom potrzebującym. W ten sposób nie tylko pozbędziecie się "zakazanych" produktów, ale przy okazji zrobicie coś dobrego. A pamiętajcie, że dobro, które bezinteresownie dajemy innym, lubi do nas wracać ze zdwojoną siłą :)

Jeśli natomiast Wasi domownicy nie mają ochoty na zmiany w jadłospisie, wygospodarujcie im osobny kawałek miejsca w lodówce/spiżarni i po łóżcie tam wszystko, czego Wy jeść nie będziecie. Taka segregacja jest naprawdę pomocna i sprawdza się nie tylko w przypadku Paleo ;)


10/27/2013

Przepis dnia: Salatka z grillowanym stekiem...

... czyli prosty sposób na pyszne, zdrowe i sycące danie.


Jeśli nie macie dostępu do "prawdziwego" grilla, taki domowy też da radę! Wołowinę możecie zastąpić mięsem z piersi indyka lub kurczaka. Wyjdzie taniej i zdrowiej ;) Ja mam (stety/niestety) fisia na punkcie czerwonego mięsa, więc postanowiłam zaszaleć. Raz na jakiś czas przecież trzeba!

Samo wykonanie sałatki jest bajecznie proste, a efekt - palce lizać! Pochłonęliśmy z B. całą michę przy jednym posiedzeniu ;)

Do przygotowania sałatki potrzebne Wam będą:


A oto, co należy w nimi zrobić:


* Paleonez (jak się pewnie domyślacie), to nic innego jak majonez domowej roboty, zawierający tylko i wyłącznie "paleo-przyjazne" składniki. 

Smacznego!

10/26/2013

Paleo vs Paleo...

... czyli Paleo Paleu nierówne ;) W trakcie moich "badań" nad Paleo, bardzo szybko zauważyłam ogromną rozbieżność pomiędzy różnymi źródłami definiującymi produkty dozwolone i niedozwolone. Na blogach i/lub forach internetowych toczą się zażarte dyskusje na temat tego, co "jest Paleo", a co nie... idzie zgłupieć! Podczas gdy jedni wykluczają z codziennej diety nawet świeże owoce, w celu redukcji ilości spożywanych węglowodanów, inni radośnie skrapiają swoje syropem klonowym! Jedni i drudzy uważają, że jedzą czysto. Gdzie leży prawda?

Źródło

Dieta Paleo została stworzona przez Dr. Loren Cordain'a - profesora z uniwersytetu Colorado, który poświęcił karierę badaniom żywienia naszych przodków. Na podstawie swoich odkryć, opracował on plan, który w ciągu ostatnich lat zrobił istną furorę. Okazał się bowiem nie tylko skuteczny w walce z nadwagą, ale też z chorobami (m.in. nadciśnienie, cukrzyca, alergie, choroby autoimmunologiczne, przewodu pokarmowego i wiele innych). Teoria Dr. Cordain'a rozwinięta przez jego ucznia, Robb'a Wolf, stanowią podstawę całego Paleo-ruchu, który eksplodował w wielu kierunkach - od purystów po "anarchistów" ;) Czynnikiem łączącym wszystkie "odmiany" Paleo jest wykluczenie z diety wszelkiej żywności przetworzonej. I nikt mi nie wmówi, że jest to niezdrowe czy "niezbilansowane". 

Ogromna rozbieżność w Paleo-poglądach doprowadziła mnie do wniosku, że przy wyborze żywności będę kierować się własnym zdrowym (?! ;) rozsądkiem. W końcu to nie jest żadna 30-dniówka, tylko dieta na resztę życia! Dlatego osobiście nie świruję. Jeśli wyrosło z ziemi i jest warzywem/owocem - jem. Jeśli hasało po łące, fruwało czy pływało - też jem. Jedynym wyjątkiem są soja i leguminy. W spornej kwestii miodu/syropu klonowego jestem jak na razie na krawędzi i nie podjęłam jeszcze ostatecznej decyzji. Moja edukacja wciąż trwa.

Tak naprawdę to, gdzie postawimy sobie granice zależy tylko i wyłącznie od nas i tego, co zamierzamy osiągnąć. Na dzień dzisiejszy moim celem nie jest redukcja tkanki tłuszczowej, a przywrócenie organizmowi wewnętrznej równowagi, poprawa zdrowia i kondycji. Zrezygnowałam z ziaren/nabiału/soi, nie dlatego, że uważam, że są złe, ale dlatego, aby przekonać się, czy naprawdę wpływają na mój organizm w jakikolwiek negatywny sposób. Dlatego też nie nawołuję tutaj nikogo do "rzucania" czegokolwiek. Zacznę, jeśli zauważę, że dzieje się cud ;) A na razie traktuję Paleo jako swojego rodzaju eksperyment - niesamowicie pyszny i pełen kulinarnych niespodzianek.
 
SITE DESIGN BY DESIGNER BLOGS