11/02/2013

Czego NIE znajdziesz w mojej lodowce?

... tudzież spiżarni, szafce nocnej, czy pod łóżkiem ;) Decydując się na jakąkolwiek zmianę sposobu odżywiania, drugim krokiem (pierwszy to porządna edukacja!) powinien być dokładny przegląd wszystkich miejsc, w których przechowujecie pożywienie i tzw. ocena sytuacji. 

źródło grafiki / tłumaczenie jemczysto.pl

Nieskromnie przyznam, że od dawna mam fisia na punkcie zdrowego jedzenia, tym samym zmiana w zawartości mojej lodówki nie była jakoś specjalnie drastyczna. Największym wyzwaniem było odstawienie nabiału, tym bardziej, że jeszcze całkiem niedawno nie byłam w stanie nawet sobie wyobrazić życia bez serów i smakowej śmietanki do kawy... Podeszłam jednak do sprawy bardzo stanowczo i cały nabiał wylądował w osobnej szufladzie (do której czasami zagląda mój mąż ;). 

Pisząc "nabiał" mam na myśli:

- sery wszelkiej maści i rodzajów (żółte, białe, niebieskie, w plasterkach, kremie czy kostce)
- jogurty, kefiry, śmietany, mleko, serki wiejskie i homogenizowane
- produkty udające nabiał, czyli moja niegdyś ulubiona śmietanka do kawy Coffee Mate (notabene fakt, że nie ma ona w sobie kszty mleka odkryłam dopiero parę miesięcy temu - po trzech latach regularnego spożywania!) 

Przy okazji przyjrzałam się etykietkom wszystkiego innego, co zalegało na lodówkowych półkach i wyeliminowałam:

- żywność mającą w składzie soję pod jakąkolwiek postacią, czyli przede wszystkim wszelkie sosy, ale też wyżej wspomnianą Coffee Mate i majonez
- napoje gazowane i sok pomarańczowy w kartonie (nie ma znaczenia, że organiczny, 100% i bez dodatku cukru) 
- mleko migdałowe w kartonie (teoretycznie niby zdrowe, ale skład przeraża...)
- sklepowe dżemy/marmolady/konfitury i inne przetwory bogate w cukier.

Po porządkach w lodówce, wzięłam się za spiżarnię. Oto, co w niej "znalazłam":

- ryż jaśminowy, ryż basmati, ryż brązowy
- kasze: jeglaną i jęczmienną
- quinoę
- mąkę: białą i z pełnego ziarna
- fasolę, zarówno w puszce, jak i suchą
- kukurydzę, ciecierzycę, soczewicę
- makarony z pełnego ziarna mąki durum, o różnych kształtach
- bułka tarta
- płatki owsiane
- orzeszki ziemne, chipsy z warzyw i owoców
- wszelkie zupy/sosy w proszku (barszcz na Wigilię będę musiała wykombinować sobie sama ;)
- słodycze, z czekoladą Lindt 70% na czele
- cukier puder, brązowy i biały + nektar z agawy
- olej rzepakowy i słonecznikowy
I to wszystko. Tylko tyle i aż tyle. Co ciekawe, jak na razie ani na moment nie zdążyłam zatęsknić do niczego (!) z powyższych list. Nawet sera czy czekolady. Paleo zapewnia mi wszystkie doznania smakowe, jakich potrzebuję do pełnego szczęścia i zadowolenia. To chyba pierwsza taka dieta (sic!) w moim życiu - a w ramach poszukiwań "ideału", trochę ich przerabiałam... Oby tak dalej!


 Rada dnia: 
Co zrobić z "niechcianym" jedzeniem?



Jeśli mieszkacie sami, bądź Wasi współlokatorzy również pragną dietetycznych zmian, odłóżcie wszystkie "niedozwolone" produkty do osobnego kartonu. W zależności od tego, co w nim wyląduje i w jakim stanie, macie następujące opcje: wyrzucić, schować na "wszelki wypadek", gdyby dieta okazała się niewypałem (bywa i tak!), albo oddać do odpowiedniej placówki charytatywnej (oczywiście po uprzednim uzgodnieniu) lub bezpośrednio osobom potrzebującym. W ten sposób nie tylko pozbędziecie się "zakazanych" produktów, ale przy okazji zrobicie coś dobrego. A pamiętajcie, że dobro, które bezinteresownie dajemy innym, lubi do nas wracać ze zdwojoną siłą :)

Jeśli natomiast Wasi domownicy nie mają ochoty na zmiany w jadłospisie, wygospodarujcie im osobny kawałek miejsca w lodówce/spiżarni i po łóżcie tam wszystko, czego Wy jeść nie będziecie. Taka segregacja jest naprawdę pomocna i sprawdza się nie tylko w przypadku Paleo ;)


20 komentarzy:

  1. W ciągu ostatnich dni kasza jęczmienna, jaglana, płatki owsiane i jogurt naturalny to w zasadzie moja baza, więc jednak paleo jest nie dla mnie, tym bardziej, że rozkwitam coraz większą miłością do kasz... staram się jeść czysto, ale jednak dieta bez ziaren i nabiału nie jest dla mnie... ;)
    A jakie widzisz szczególne plusy przejścia na paleo? Dlaczego warto, że tak spytam? :) Przecież zarówno nabiał, jak i pełne ziarna są uważane za zdrowe i dobre. Pytam z czystej ciekawości, bo w sumie nigdzie nie przeczytałam wprost o pobudkach do podjęcia takiej diety, poza właśnie jej "zdrowotnością", ale tą przecież zapewniają też nabiał i produkty zbożowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Są uważane" to słowo klucz... Bo wcale niekoniecznie są. Napiszę o tym posta.
      Plusy jakie odnotowuję - przede wszystkim widoczną gołym okiem redukcję tkanki tłuszczowej, odnotywaną również przez wagę. Coraz lepiej widać moje mięśnie. Generalnie wyglądam lepiej. Poza tym pożegnałam się z problemami żołądkowo-jelitowymi, w co ciężko mi uwierzyć, bo męczą mnie od dzieciństwa. Znikły też "zrywy" na słodkie/słone, czuję się bardzo "wyważona", nie mierzyłam, ale mam wrażenie, że mam bardzo równy poziom cukru we krwi. No i skóra - zdecydowanie mniej podskórnych małych grudek na polikach - coś z czym walczę od zawszę.
      I to na razie tyle :) Mam nadzieję, że będzie tego coraz więcej :)

      Usuń
    2. Super, że widzisz takie efekty :) Czekam z niecierpliwością na posta o szczegółach dotyczących tego tematu - tzn. kwestii nabiału i ziaren. Ja póki co zostaję przy swojej zbilansowanej diecie nie wyłączającej żadnych konkretnych składników, ale kto wie, może jeszcze dam się przekonać na paleo :)

      Usuń
  2. jestem montignacowa :D
    ale i tak będę twój paleowy sposób odżywiania śledziła :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Montigniaca nigdy nie przerabiałam (jako jednego z niewielu lol ;)
      :*

      Usuń
  3. Czy w diecie paleo jest jakaś alternatywa dla źródła białka poza mięsem? Bo skoro strączki nie, nabiał nie... Chętnie bym spróbowała, ale finansowo nie udźwignę dziennego zapotrzebowania na proteiny, jeśli miałyby pochodzić tylko z mięcha. :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwsze co mi przychodzi na myśl to oczywiście jajka, ale wątpie, że fizycznie byłabyś w stanie ich tyle w siebie wcisnąć, by zaspokoić swoje dzienne potrzebowanie na białko i kalorie... Są jeszcze ryby, ale te wcale nie są dużo tańsze od mięsa, wręcz przeciwnie (przynajmniej tutaj). Z tego co wiem, istnieją wegetariańskie odmiany Paleo, ale szczerze mówiąć ciężko mi to sobie wyobrazić... postaram się doedukować i jak już będę w stanie lepiej odpowiedzieć na Twoje pytanie, na pewno dam znać :)

      Usuń
    2. Niestety ryby faktycznie wychodzą jeszcze gorzej cenowo niż mięso. Ratuję się krewetkami na wagę, które znalazłam w super cenie. :) W takim razie cierpliwie czekam na wieści i oczywiście śledzę blog na bieżąco. Czekam też na kolejne przepisy, szczególnie słodkościowe, bo muffiny są genialne! :)

      Usuń
  4. Dziekuję za tego posta. Teraz już mniej więcej rozumiem o co chodzi. Ciągle dumam nad tym stylem 'życia'. Zastanawiam się na ile jest on do wdrożenia dla osoby, która pracuje i spędza ok 10h/dobę poza domem. Bo jak zostaje mi na 'życie' 6 h i mam je w całości przeznaczyć na zakupy( bo mięso i warzywa/owoce muszą być świeże, więc zakupy często), gotowanie i ćwiczenia to kiedy będę miała czas na cokolwiek innego (mam na myśli mizianie się balsamami, dbanie o włosy, o duszę itp czyli reszta tych sux rzeczy które muszą współczesne kobiety robić;p)? Jakoś wydaje mi się to mega czasochłonne i skomplikowane.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Paleo kluczem do sukcesu jest przygotowanie... ja zakupy spożywcze robię średnio 2x w tygodniu, ale to prawda, że w kuchni spędzam sporo czasu. Głównie dlatego, że po prostu lubię i go na dzień dzisiejszy troszkę mam. Ale generalnie gotowanie to gotowanie - nie widzę dużej różnicy pomiędzy gotowaniem makaronu a mieszanki warzyw.
      Co do skomplikowania - jasne, jest okres "przejściowy", trzeba się dostosować, ale ja praktycznie już po tygodniu działałam z automatu. Wszystko to kwestia chęci i zorganizowania, chociaż doskonale rozumiem, że ma prawo się "nie chcieć", bo jednak jakaś tam zmiana w życiu to jest :)

      Usuń
    2. Właśnie ja uwielbiam siedzieć w kuchni. Gotowanie mnie niesamowicie relaksuje. I jestem koszmarnie dobrze zorganizowana. Tylko jest mi ciężko się przestawić bo tak jak piszesz: w chwili obecnej samo szukanie produktów, klikanie ich itp to mnóstwo czasu. Więc więcej czasu siedzę w sklepach internetowych a garnki stoją puste. Niestety większość produktów które są potrzebne żeby paleo było paleo jest niedostępna od ręki. Mięso w sklepie - naładowane chemią. Do najbliższego dostawcy ze zdrowym mięsem - kawał drogi. Staram się powoli wykluczyć ziarna, szukać przepisów. Tylko ja też nie lubię robić czegoś na 'pół gwizdka' tzn jak jem paleo to mięso ma być dobrej jakości, warzywa od rolnika, nie chcę bawić się w półśrodki. Ale to może jakiś pomysł na biznes: otworzę sklep z tymi wszystkimi kosmicznymi produktami<3 Mimo że mój komentarz jest bardzo smutny: ja naprawde wierzę że to działa i codziennie tutaj zaglądam. Tylko wkurza mnie, że nie moge robic tego na 100%

      Usuń
  5. chciałam tylko wspomnieć, że "legumine" to po polsku nie legumina, tylko strączki. Legumina po PL to deser (budyń, pudding, kisiel).

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo, że jestem co raz bardziej zainspirowana ( dzięki Tobie! ) to wciąż w mojej głowie nie rodzi się myśl o kroku w stronę paleo...

    To nie jest tak, że nie chcę, bo prawdę mówiąc chętnie bym przeprowadziła na swoim ciele taki na przykład miesięczny test pozwalający na stwierdzenie jak na mnie działa ten sposób życia. Ziarna i nabiał są na co dzień obecne w mojej diecie, dobieram je rozważnie i bardzo je lubię, ale dla eksperymentu byłabym w stanie z tego zrezygnować na pewien czas. Ilość godzin poświeconych w kuchni mnie nie przeraza, bo wielbiam gotowac i spedzanie czasu przy garach to przyjemnosc.

    Jest to cos o czym wspmniala juz wyzej Kathy: nie wyobrazam sobie finansowo poradzic na tej diecie. Ja i tak nie zywie sie wcale tak tanio i przezycie na studiach kiedy rozliczam sobie ile wydalam kolejny raz w markecie i warzywniaku przynosi mi wiele stresu. Nie jestem w stanie chociazby zamienic uzywanej przeze mnie maki zytniej na migdalowa i wszelkie inne rzeczy z ktorych na paleo mozna cos upiec.

    Na pewno bede caly czas sledzila Twoje poczynania i niejednokrotnie czerpala inspiracje. Bardzo chcialabym zrobic test 'moj organizm vs paleo' i zobaczyc jaki bedzie tego wynik. Ale sa tu dla mnie bariery nie do przekroczenia :(. Początkowo myslalam ze nie jest wcale tak zle, ale policzylam sobie to szybciutko w glowie i na tym etapie mojego zycia stuprocentowo paleo byc nie moge.

    buziaki

    OdpowiedzUsuń
  7. You eat Crisco? That shit is as bad as lard. I don't even think Paula Deen eats Crisco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Of course not!!! The charts show products that I DO NOT eat.
      If you don't understand Polish, please ask first.

      Usuń
  8. a ja od x czasu zamiast mleka kupije wlasnie mleko migdalowe.. a co uzywasz w zamian za mleko? np do kawy?

    OdpowiedzUsuń
  9. To kawę można pić? jaskiniowcy pili kawę? przecież kawa chyba tez jest z ziaren

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

 
SITE DESIGN BY DESIGNER BLOGS